Jakiś czas temu Izraelski Minister Bezpieczeństwa Wewnętrznego Gilad Elran oznajmił, że planuje dekryminalizację rekreacyjnej konsumpcji cannabisu w swoim kraju. Jeśli rząd będzie tego samego zdania co on i zagłosuje za jego decyzją, to w przyszłości konsumenci nie będą musieli już się bać i liczyć z tym, że mogą oni zostać aresztowani albo skazani za przyłapanie na konsumpcji marihuany. Zamiast tego planowane są jednak kary pieniężne, a aresztowania podejmowano by dopiero wtedy, gdyby przyłapano kogoś ponownie na takim wykroczeniu.
W ramach konferencji prasowej w Tel Aviv Elran wyjaśnił, że tym sposobem zadbano by o to, aby policja mogła skupić się na przestępstwach i wykroczeniach dotyczących bardziej niebezpiecznych narkotyków. Jeśli jego nowy projekt ustawy zostanie zaakceptowany, to nowe prawo najprawdopodobniej wejdzie w życie w przeciągu trzech następnych miesięcy.
Dekryminalizacja byłaby dla tysiąca demonstrantów, którzy za legalizacją cannabisu wyszli na ulice Tel Aviv, w końcu jakimś małym krokiem w dobrym kierunku. Wśród 5.000 demonstrujących na ulicach tego miasta znajdowało się również dwóch przedstawicieli władz państwowych. Dzień później na decyzję rządu powołano specjalną komisję, która wyraziła swoje poparcie co do pozwolenia na planowany eksport medycznego cannabisu, które najpewniej już niedługo wejdzie w życie.
Izrael to na całym świecie jeden z liderów wśród innych państw w zakresie badań naukowych jeśli chodzi o medyczne właściwości oraz zastosowanie cannabisu. Jego teraźniejszy rynek jest jednak, w porównaniu do rynków w Kanadzie czy USA, dosyć mało rozbudowany. Obecnie istnieje w Izraelu około 50 przedsiębiorstw, które są aktywne w różnych dziedzinach branży cannabisowej.
Jednak możliwość międzynarodowego eksportu doprowadziłaby do masowego rozrostu tego sektora i tym samym do rozkręcenia rynku gospodarczego. Według obecnie wydanego stanowiska rządu w tej sprawie może to jednak potrwać jeszcze kilka miesięcy, zanim odpowiednie reformy w tej sprawie wejdą w życie.
