Istnieją plotki, że w Korei Północnej to rodzaj raju dla palaczy marihuany. Nie tylko można tam uprawiać legalnie konopie, ale także kupić po niespotykanie niskiej cenie. Pod koniec zeszłego roku takie informacje znowu obiegły świat. Niektórzy nawet twierdzą, że chińscy i rosyjscy turyści płacą tylko 72$ za kilogram zioła.
Jak się okazuje są to jedynie plotki i nic w tej kwestii w komunistycznej dyktaturze Kin Jong’a się nie zmieni.
Według praw tego kraju, które jest uważane za najbardziej restrykcyjne prawo świata, cannabis jest wszystkim, ale nie legalnym. I rzeczywiście widnieje ono na liście narkotyków tuż obok kokainy i heroiny, a jego handel, posiadanie i konsumpcja są zabronione i karane.
W tej plotce jednak tkwi trochę prawy. W gruncie rzeczy można nabyć tam konopie i jest ona legalna, ale ta przemysłowa.
Ten, kto wpadnie na genialny pomysł urządzenia sobie urlopu pod palmami w towarzystwie koleżanki Mery, powinien jak najszybciej wymazać takie plany z głowy i może poszukać innego miejsca do plażowania przy chmurce Skunka.