Amerykańscy naukowcy biją na alarm: kobiety palące marihuanę mają o 40 procent niższą płodność.
Jak wiadomo, to dawka czyni truciznę, a na płodność, zarówno u mężczyzn, jak i kobiet, mogą wpływać różne czynniki. Jak odkryli naukowcy z USA, kobiety, które palą marihuanę, muszą liczyć się z tym, że uszkadza to ich macice, co z kolei zmniejsza płodność, w wyniku czego zapłodnione jajeczko ma trudności z zagnieżdżeniem się w błonę śluzową macicy. Badania pochodzące z ubiegłego wieku wykazały, że tylko połowa kobiet, które paliły marihuanę, zaszła w ciążę, podczas gdy wśród osób regularnie palących tylko jedna trzecia doczekała się macierzyństwa.
Zespół badaczy z U.S. National Institute of Child Health and Human Development postanowił teraz ponownie przeanalizować dane zebrane od kobiet, które uczestniczyły w badaniu w latach 2006-2012, w celu określenia stopnia, w jakim dieta i czynniki stylu życia wpływają na ich płodność.
Zbadano ponad 1200 kobiet w wieku od 18 do 40 roku życia, które w przeszłości doświadczyły jednego lub dwóch poronień. Do sześciu miesięcy obserwowano ich cykle miesiączkowe, podczas gdy starały się one zajść w ciążę lub zaszły w ciążę w trakcie badania.
W momencie kwalifikowania kobiet do badań, uczestniczki były m. in. proszone o podanie informacji, czy w ciągu ostatnich 12 miesięcy zażywały haszyszu i marihuany. W okresie objętym badaniami konieczne było również dostarczenie kilku próbek moczu. Sześćdziesiąt dwie kobiety – około 5% – wykazały dodatni wynik na obecność THC lub przyznały, że przed zajściem w ciążę zażywały konopi indyjskich.
Analiza starych danych wykazała, że kobiety, które używały konopi indyjskich podczas próby zajścia w ciążę, miały o 41% mniejsze szanse na zajście w ciążę w ciągu sześciu cykli miesiączkowych niż te, które w tym czasie nie używały konopi indyjskich. Około 42% osób używających konopi indyjskich zaszło w ciążę w okresie objętym badaniem, w porównaniu z 66% kobiet, które nie używały tego narkotyku. Częstotliwość poronień nie różniła się między tymi dwiema grupami.
Naukowcy twierdzą również, że używanie konopi indyjskich wpływa na hormony reprodukcyjne, które mają związek z owulacją. Podejrzewa się, że konopie indyjskie zmniejszają prawdopodobieństwo poczęcia. Założenie to opiera się również na doświadczeniach na zwierzętach, które wykazały, że konopie indyjskie nie tylko wpływają na poziom hormonów, ale mogą również utrudniać owulację, receptywność macicy i zagnieżdżenie zarodka.
Podsumowując należy zaznaczyć, że badanie nie udowodniło faktu, że używanie konopi indyjskich zmniejsza płodność u kobiet, a jedynie nasuwa, że może istnieć związek pomiędzy tymi dwoma faktami. Badana grupa 62 spożywających marihuanę i jednocześnie pragnących mieć dzieci kobiet była zbyt mała, by stwierdzić, że marihuana działa jako środek antykoncepcyjny. Ponadto brak jest aktualnych danych na temat spożywanych ilości i formy spożycia.
Na koniec należy też wspomnieć o kolejnym, również ważnym aspekcie. W badaniu nie wzięto pod uwagę nawyków konsumpcyjnych partnera płci męskiej, który przecież jest niezbędnym ogniwem w procesie zapłodnienia. W badaniu pominięto ten ważny czynnik.
W związku z tym badanie nie ma żadnej wartości dowodowej dla tezy, którą chce zasugerować. Nie przeszkadza to jednak prohibicjonistom, którzy wykorzystują każdy negatywny nagłówek, aby potwierdzić i udowodnić szkodliwość rośliny marihuany. Niemniej jednak rada dla wszystkich kobiet, które chcą mieć dzieci jest taka, aby dla całkowitej pewności nie sięgały po marihuanę, dopóki nie spełnią swojego marzenia o macierzyństwie.
